Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Migracja poezja.org


Mateusz

Rekomendowane odpowiedzi

W sobotę w godzinach porannych odbędzie się migracja poezja.org na nowy system forum. Konieczne będzie wygenerowanie nowych haseł za pomocą przypomnienia. Za utrudnienia związane z brakiem dostępu do strony przepraszamy.

Jednocześnie mam nadzieję, że nowe forum przypadnie Wam do gustu. Posiada choćby trochę bardziej użyteczny edytor od tego, który mamy teraz:

http://i.imgur.com/vUB8TZG.png

Ponadto, identycznie działa na komputerze jak i telefonie komórkowym. No i co najważniejsze - posiada całkiem przejrzystą wyszukiwarkę.

Co do samego wyglądu forum - jeszcze nad nim pracuję, tak by najbardziej oddawał aktualny układ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz
.
- a ja z kolei nie widzę konkretnego sensu dla tej przeprowadzki. Trochę poprawek i byłoby cacy w tym obecnym miejscu.
Kilka miesięcy temu przeżywałem takie "udoskonalanie" na innym portalu. Potwierdziło się tam w pełni porzekadło, że "nowe jest zawsze gorsze od starego" (czy jakoś podobnie). Kilka osób stamtąd wtedy odeszło - ja też...
- powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bronisław_Muszyński
Problem jest w tym, że stara poezja jest przede wszystkim niezbyt bezpieczna i bardzo trudna do rozwijania. Na pewno nowa wersja na starcie nie będzie wyglądać idealnie - bo mi też na to braknie czasu. Mam jednak nadzieję, że przetrwamy przeprowadzkę i uda się dojść do konsensusu w kwestii użyteczności portalu i jego wyglądu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz
.
Nie wiem jak to nazwać (wyleciało mi z głowy) ale czy będzie tam możliwość zmiany czcionek, ich koloru, umieszczania (justowania) tekstu we wszystkich miejscach strony i koniecznie prostego umieszczania filmików z YT - bo mnie nie udało się to zrobić ani raz - a mam i swoje tam filmy.
Pożyjemy - zobaczymy - do jutra

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a widzisz... u ciebie już zabrakło (już to wcześniej zauważyłem u siebie, lecz poprawiłem w brudnopisie) braku możliwości regulowania spacji pomiędzy wersami. Wychodzi wtedy taki "rozstrzelany wygląd"

- nadal mi brakuje strony z wierszami satyrycznymi...

- i kolejny wpis dowodzi braku możliwości regulacji spacji

Edytowane przez Bronisław_Muszyński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • (Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)   ***   Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi, które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.   Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd… Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…   Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz? Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?   Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy. Bardziej na powrót wskrzeszony. Pijany. Duszący się językiem w gardle.   Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.   Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy. Padającymi pod kątem strumieniami, protuberancjami…   Ktoś tutaj był (byli?) Bez wątpienia.   Byli bez jakiegokolwiek celu. Obserwował (ali) z powodu śmiertelnej nudy.   Więc oto razi mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.   Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.   Tylko po co?   Piknikowy śmietnik? Być może.   Więcej nic. Albowiem nic.   Te wszystkie skazy…   Raniące ciała artefakty o upiornej obcości.   Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek, próbujemy dopaść umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii   Przedmioty w strumieniach laserowego słońca. W zimnych okularach mikroskopów…   Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.   Bez rezultatu.   *   Zaciskam powieki.   Otwieram.   *   Przede mną pajęczyna.   Srebrna.   Na całą elewację opuszczonego domu. Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?   Pajęczyna, jak pajęczyna…   Rozpalona w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.   Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…   Te głosy. Te zamilkłe. Wryte w kamień w formie symbolu.   Nie wiadomo po co. Kompletnie nie do pojęcia.   Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza, co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.   W szumie przeszłości. W dalekich lasach. W jakimś oczekiwaniu na łące…   Elipsy. Okręgi.   Owale…   Kształty w przestrzeni…   Fantomy przemykające między krzakami rozpalonej gorączką róży. W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…   Rozpędzonych przez co?   Przez nic.   Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki. Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.   Sprawiają, że widzę swoje odbite w lustrze znienawidzone JA.   W głębokich odmętach  rozgorączkowanego snu. Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe. Pozbawione fizycznego sensu.   (Kto chce skosztować czarciego puddingu?   Bar za rogiem stawia)   Dużo tu tego. W powietrzu. Iw ziemi.   W nagrzanych od słońca koniczynach, liściach babiego lata.   Krążyłem tu wokół jak wielo-ptak. W kilku miejscach jednocześnie.   I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie. Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł   Tak bardzo daleko…   Wystarczy dotknąć złotej sfery, aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…   Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)      
    • Powiem tak, Dziewczyno - lecz się, niekoniecznie przez pisanie. Kiedyś się udzielał Kiełbasa, czy coś takiego. To było równie prostackie i wulgarne. 
    • - A na groma ta fatamorgana... - A na groma ta fatamorgana?    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        W tym cała rzecz, że logiką płata czasami figle artystom OBRAZ, wywrócił  farby kwantem fizyki, chemii — człowieka zakrył kolorem   Ponoć w Mordnilapach właśnie zachowany czar w języku daje myślom możliwości postrzegania tego wątku w sztuce malowanej — O bok! Mózgu   Dzięki bardzo, że zechciałeś się przyjrzeć całości, jaka daje więcej pytań niż odpowiedzi, na których głównym filarem — tak mi się wydaję —  jest środkiem.   Pozdrowienia!
    • @Starzec wierzyłam kiedyś w ludzi i w nich pokładałam nadzieję, ale to minęło, bezpowrotnie, przestałam być naiwna:P nie tęsknię, za tym stanem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...