*** (Nastał, mój miły, wiek Eschylesowy)

Nastał, mój miły, wiek Eschylesowy:

Poemata się rodzą wielkie, ciemne,

Na skrzydłach złotych straszne bogów głowy

Jak Samuele wychodzą podziemne.

Ale nie widzi, kto w duchu nie nowy

Albo kto serce ma w sobie nikczemne...

Taki - nie słyszy ech śpiewanych w niebie,

Ale ma swoje wieszcze - podług siebie...



Ci jemu niosą... jeśli się rozwściekli,

Słowa... przez które wściekłość swą wyleje -

Lub będą przed nim ludzkość biczem siekli

I szkalowali potąd ludzkie dzieje -

Aż się ów człowiek - cały na kształt Hekli,

Rozogni błotnie - i w sobie rozgrzeje,

Swemu poecie, winien jak gadzina,

Że gwizdem - głośniej nad innych przeklina...



Takim... (o miły... a mojego losu

Świadomy...), takim zamknijmy na kłódki

Usta - a cierpią... to nie dajmy głosu,

Aż w moc przetrawią w sobie - swoje smutki;

Wtenczas to i z nich... spodziewać się kłosu,

W którym ziarn pełność - a wąs będzie krótki.

Trzeźwych mieć będziem buntowników w carstwie

Z tych, co pogardzą - pijaństwem - w rytmiarstwie.

Czytaj dalej: Jasna kolęda - Juliusz Słowacki